Drukuj

Pielgrzymka rodzin do Kalwarii Zebrzydowskiej
- po Mszy Świętej błogosławieństwo par animatorskich
07.09.2008

 


Pierwsza niedziela września to w archidiecezji krakowskiej dzień pielgrzymki rodzin do Kalwarii Zebrzydowskiej. Rodziny Domowego Kościoła razem z ruchami prorodzinnymi, organizacjami broniącymi życia, lub pracującymi z rodzinami i dla rodzin, oraz liczna rzesza pielgrzymów miejscowych i przybyłych z różnych stron diecezji, spotykają się najpierw na wspólnej Drodze Krzyżowej, aby na kalwaryjskich dróżkach towarzyszyć Chrystusowi i Jego Matce - od stacji "u Piłata" aż po Górę Ukrzyżowania. Potem przeżywają uroczystą koncelebrowaną Eucharystię pod murami Sanktuarium, z udziałem księdza Kardynała, Biskupów i kilkudziesięciu kapłanów. Tegorocznej, XVI już Pielgrzymce, towarzyszyło hasło: „Uczeń Chrystusa służy życiu i rodzinie” - będące jakby uszczegółowieniem haseł „Bądźcie uczniami Chrystusa” oraz „Idźcie i głoście” z którymi to hasłami spotykaliśmy się podczas ubiegłorocznej pracy formacyjnej.

Rzesza pielgrzymów pokryła całą trasę dróżek, płynęła trawiastą równią i kamienistym stromym traktem, zajmowała pobocza i porosłe drzewami wzgórze - a jedynie widok ogromnego Krzyża wspartego na ramionach mężczyzn, i obrazu Kalwaryjskiej Pani niesionego przez kobiety - pozwalał orientować się, gdzie jest początek tej wspólnej, niezwykłej Drogi Krzyżowej, w śpiewie, modlitwie i zadumie serc. Młodsi i starsi, młodzież, dzieci i niemowlęta, na rękach niesione i w wózeczkach, ludzie o laskach, inwalidzi, młodzi małżonkowie, narzeczeni, całe rodziny dwu- lub trzy-pokoleniowe. Kto raz przeżyje Kalwarię, ten zwykle powraca tutaj w kolejnych latach.

 

 


Rozważając poszczególne stacje Jezusowej Golgoty zastanawialiśmy się nad naszymi rodzinami, którym nieobce są liczne i trudne krzyże, niesprawiedliwe wyroki, bolesne upadki, osamotnienie, ośmieszanie rodziny, sakramentalnego małżeństwa oraz miłości małżeńskiej. Krzyże nakładane są na rodziny z różnych stron: uczestniczą w tym prawodawcy, decydenci, środki przekazu, „postępowe” organizacje - a przecież od nich wszystkich powinna do rodzin płynąć mądra i konkretna pomoc. Przepraszaliśmy Pana Boga za nich, oraz za słabości i przewinienia nas samych: jako małżonków, rodziców, chrześcijan, uczniów Chrystusa. Za lekceważenie Bożego daru życia i wyroki śmierci na bezbronnych, za sprzeniewierzanie się małżeńskiej przysiędze miłości, za brak wzajemnego zrozumienia i szczerej, bezinteresownej pomocy, za niedocenianie współmałżonka, za deprecjonowanie roli kobiety i czynienie z niej - w imię wolności! - towaru na sprzedaż, za wszelkie zniewolenia, małe i wielkie, oraz za to, że nie szukamy zawsze ratunku u Chrystusa. Bo tylko rodzina silna Bogiem, wierna małżeńskiej przysiędze i świadoma nieustannej obecności Chrystusa, może poradzić sobie z wszelkimi trudnościami jakie niesie jej życie, potrafi powstać z wszelkich upadków, cieszyć się życiem pomimo rozlicznych krzyży, dziękować Bogu za wszystko i być światłem dla innych.
I chociaż w każdym pokoleniu znajdą się ludzie, którzy będą uderzać w rodzinę i małżeństwo, głosić fałszywe wartości i szerzyć kulturę śmierci - to jednak Boża miłość jest mocniejsza i potężniejsza ponad siły zła, z Jezusem zawsze będziemy zdążali do Zmartwychwstania, nawet jeśli miałaby to być droga przez Golgotę. Więc prosiliśmy o tę Bożą pomoc i obecność refrenem starej pieśni: „Ach, Jezus mój, ach, Jezus mój, gdy będę w ciężkości sam przy mnie stój...”

Pod murami, przy trwającym śpiewie, ustawiono nie lada wysiłkiem krzyż przy polowym ołtarzu, obok Obraz, a gdy Kapłani i Biskupi procesyjnie zajęli swoje miejsca, ksiądz Kardynał Stanisław Dziwisz powitał wszystkich i rozpoczęła się Eucharystia. Czytania liturgiczne na Święto Narodzenia Najświętszej Marii Panny przemówiły słowem proroka Micheasza o Betlejem - mieście nadziei, a tekstem Listu Świętego Pawła - o Bożym współdziałaniu we wszystkim z tymi, którzy Go miłują. Ewangelia przypomniała o zachowaniu Józefa wobec poślubionej sobie małżonki, gdy przyjął on bez zastrzeżeń i bez wahania (jakże trudną!) Boża wolę. Na tych tekstach oparł ksiądz Kardynał swoją homilię, kładąc nacisk na ogromne posłuszeństwo i bezgraniczne zawierzenie Bogu, zarówno ze strony Maryi jak i Józefa. Zgoda na wypełnianie woli Bożej - po ludzku wydawałoby się za trudnej do przyjęcia - nie oznaczała dla Nich łatwego i beztroskiego życia, zdawali sobie z tego doskonale sprawę. Tak samo jest i dzisiaj: my też mamy być przygotowani, że Pan zażąda od nas czegoś, na co nie jesteśmy przygotowani, czegoś, czego nie braliśmy pod uwagę w naszych ludzkich planach, czegoś, co może wydawać się ponad nasze siły. Ale dając zadanie - daje On nam jednocześnie potrzebną moc i środki do wykonania zadania. Jeśli wzorem Józefa i Maryi ufnie wypowiemy Bogu nasze „fiat”, to bez względu na wszystko co nastąpi, nasz dom będzie miejscem Bożego błogosławieństwa, bo Pan będzie z nami i pośród nas. Ponowiliśmy następnie akt zawierzenia rodzin Matce Bożej Królowej Rodzin, a w modlitwie wiernych polecaliśmy Bogu nasze małżeństwa, Ojczyznę, nasz Kościół jego Pasterzy, oraz sprawy i problemy współczesnych rodzin.

W procesji darów przedstawiciele różnych wspólnot, ruchów i parafii przynieśli do ołtarza dary serca na Fundusz SOS, dom samotnej Matki, na Wydział Duszpasterstwa Rodzin, na Centrum Jana Pawła II, oraz listę osób które podjęły dzieło Duchowej Adopcji. Siostry Zmartwychwstanki wniosły relikwie Błogosławionej Celiny Borzęckiej: dzielnej żony, matki, siostry i założycielki Zgromadzenia, która swoim życiem dała przykład zawierzenia Bogu i wypełniania Jego woli.
A potem kilkudziesięciu Kapłanów poniosło w zgromadzony tłum mistyczne Ciało Zbawiciela, na pokrzepienie i uświęcenie, na przemianę i umocnienie ducha. Jeszcze poświęcenie ziarna siewnego, słowo końcowe Kardynała, podziękowanie Ojca kustosza Sanktuarium i końcowe uroczyste błogosławieństwo - tłum pielgrzymów zaczął odpływać, czy to w kierunku Sanktuarium, czy to na parkingi, na przyległe łąki dla posiłku na trawie, czy w kierunku miasta.

Domowy Kościół tradycyjnie już podążył do auli seminarium, gdzie po zapaleniu świecy i przy śpiewie prowadzonym przez muzyczną diakonię (skrzypce, 2 gitary, trąbka i wokal) spotkaliśmy się z Księdzem Biskupem Janem Szkodoniem, aby oficjalnie rozpocząć nowy rok pracy formacyjnej, wysłuchać relacji pary diecezjalnej z Kongregacji w Częstochowie oraz z odbytych latem rekolekcji, w których wzięło udział 164 małżeństw i 226 dzieci, a posługiwało 75 osób.
Hasłem tegorocznym będzie „Czyńcie uczniów”, ale żeby to robić, trzeba najpierw samemu być uczniem Chrystusa, bo tacy będą przyszli uczniowie, jakimi my jesteśmy - przypomnieli o tym Hania i Zbyszek, para diecezjalna.
Przekazali też informacje z Kręgu Diecezjalnego i prośbę, aby na nowo przypomnieć w kręgach prawidłowy przebieg miesięcznych spotkań. Przemówił jeszcze krótko do zebranych Biskup Jan, przytaczając odnoszące się do rodzin i do małżeństw słowa z Ewangelii dnia, zachęcające do wspólnej modlitwy w rodzinach oraz do obowiązku upominania bliźnich, pełnego miłości i wypływającego z miłości. Zaznaczył, że jest to właśnie droga „czynienia uczniów”. Prosił także o gorącą wspólną modlitwę za wstawiennictwem Jana Pawła II w intencjach: o zdrowie dla chorego na raka ojca bliźniaczek, oraz za pewną matkę i żonę o łaskę prawdziwej miłości. A potem długi szereg małżonków wybranych w czerwcu do posługi animatorskiej odbierał z rak Biskupa Jana Światło Chrystusa i błogosławieństwo, zapalając swoją świecę kręgową od świecy wspólnotowej - na rozpoczęty rok pracy, na nowy zapał i ochotne wypełnianie woli Bożej w naszym życiu, kręgu i rodzinie. Bogu niech będą dzięki.