Drukuj

Na miejsce marcowego Dnia Skupienia Domowy Kościół Archidiecezji Krakowskiej wybrał parafię Św.Maksymiliana w nowohuckich
Mistrzejowicach

. Obszerna, o ciekawej bryle architektonicznej mistrzejowicka świątynia to miejsce szczególne – jak szczególne było
dzieło stwarzania tutejszej parafii i szczególnie trudny czas jej powstawania, niezwykłe też były postacie jej twórców i
gospodarzy: pierwszy Proboszcz ks. Józef Kurzeja jest dziś kandydatem na ołtarze. Za patrona parafii i kościoła wybrano w 1971 r.
Św. Maksymiliana Marię Kolbego, heroicznego kapłana, zaraz po jego beatyfikacji. Tutaj, w tym samym roku, pierwszą „Pasterkę”
odprawiał ówczesny metropolita krakowski Kard. Karol Wojtyła, a od 1982 roku miały tu miejsce słynne nowohuckie Msze Św.za
Ojczyznę ks. Kazimierza Jancarza, w których dwukrotnie uczestniczył ks. Jerzy Popiełuszko. Konsekracji kościoła dokonał w 1985r.
sam Jan Paweł II, a duszpasterską troską otaczał – jak wszystkie nowohuckie świątynie, następca Karola Wojtyły ks. Kard.
Franciszek Macharski.


Słuchając, jak o tym wszystkim opowiada obecny Proboszcz ks. Józef Łuszczek, a potem, w czasie pięknej konferencji ks. Jana Reczka
– nie sposób było nie skojarzyć wszystkich faktów z teraźniejszością i nie spostrzec, że to nasze wspólnotowe spotkanie w
Mistrzejowicach jest niezwykle czytelnym znakiem stałej i rzeczywistej obecności żywego Boga i Jego działania. Pan działał wśród
swojego ludu, gdy młody wikariusz z Raciborowic budował na blokowisku Osiedla Tysiąclecia niewielki barak „zieloną budkę” –
zalążek przyszłej świątyni, i gdy pod gołym niebem gromadzili się przy niej coraz liczniej na Eucharystiach parafianie, a dzieci
na katechizacji. Pan działał wśród swego ludu, gdy w powstającym mieście robotniczym, z założenia komunistycznym, a więc bez Boga
– powstawały z kapłańskiego heroizmu oraz z ludzkich cierpień, trudu, wyrzeczeń i głębokiego pragnienia Boga – nowohuckie
świątynie, gdy toczyła się walka o krzyż, a duszpasterzy nękano szykanami. Nie byłoby to wszystko możliwe bez wyraźnej Bożej
pomocy, bez współpracy kapłanów i wiernych.


Ta współpraca i wzajemna pomoc tak bardzo jest i dzisiaj potrzebna: rodziny potrzebują Kapłanów i Moderatorów, aby z nimi byli na
ich małżeńskiej drodze do Ojca i do świętości, aby mówili o Jezusowej miłości, która uzdrawia uszczerbione ludzkie serca, która
wyzwala i leczy. Aby w imieniu Miłosiernego Boga nieśli poranionym i spragnionym ludzkim duszom sakramentalne przebaczenie i
eucharystyczny pokarm na życie wieczne, aby pomagali im w powrotach do Boga. Ta więź jest obustronna: modlimy się za naszych
Kapłanów, prosimy Boga o zaliczenie w poczet Jego Świętych – papieża Jana Pawła II, kard. Stefana Wyszyńskiego, O. Franciszka
Blachnickiego, ks. Józefa Kurzei i wielu, wielu innych. Trwa też obecnie gorąca, ufna i wytrwała modlitwa o cud uzdrowienia
jednego z naszych Moderatorów, ciężko chorego ks. Stanisława Kracika – wszak wysłuchuje Pan tych, co dniem i nocą nieustannie
wołają do Niego.

Wszyscy potrzebujemy Boga, tak jak wszyscy pragniemy być kochani i akceptowani. Wszyscy potrzebujemy Bożej Miłości i pomocy. Ale
Pan nie może działać w naszym życiu, jeśli Go nie dopuścimy do władzy nad tym życiem, jeśli nie przyjmiemy Jego planu działania, i
najważniejsze: jeśli nie uznamy, że nie poradzimy sobie bez Niego. I dopiero wtedy Bóg będzie mógł uzdrowić nasze wszystkie
noszone w sercach zranienia, gdy postać Jezusa przesłoni naszą przeszłość, to wszystko, co dla nas od lat jest – czasem nawet
nieuświadomionym - źródłem bólu, a zarazem przeszkodą do wybaczenia tym, którzy byli lub są sprawcami owych zranień. Prawdziwe i
uzdrawiające przebaczenie możliwe jest jedynie w łączności z Jezusem, poprzez dar Jego łaski, w mocy Ducha Św.- wtedy jest to
przebaczenie całym sercem i zupełne, czyli takie, które wewnętrznie leczy i wyzwala. To od nas samych zależy, czy Bóg będzie
blisko nas, czy daleko. Bo On mieszka w sercach pokornych, dziecięco ufnych i kochających. O takie serca mamy Boga codziennie
prosić, a także o dobrą motywację swoich czynów, a pokorna modlitwa celnika ma być naszym aktem strzelistym, gdy przyzywamy Bożej
pomocy, Jemu zawierzając wszystkie dziedziny swojego życia.