Drukuj

OAZA RODZIN I STOPNIA W KOSZALINIE

Olek

Przyjechałem  na rekolekcji  głównie z myślą poukładania sobie spraw zawodowych  i rodzinnych które zaczęły wymykać się spod kontroli. Zbyt duża gonitwa za pieniądzem powodowała chaos w naszym życiu - stąd powstało przymuszenie gdy dowiedzieliśmy się ze są wolne miejsca. Pamiętam jak dziś, gdy po weekendzie, podczas którego dowiedzieliśmy się z żoną o tym, że właśnie zwolniły się miejsca w Koszalinie na rekolekcje pierwszego stopnia, przyszedłem  rano do pracy i nie potrafiłem się do niczego zabrać - ciągle tylko chodziła mi po głowie myśl - "musisz jechać - Twoja rodzina na to zasługuje i potrzebuje tego" przeplatane z myślą "To stawiasz Pana Boga na pierwszym miejscu czy swoją pracę , firmę i całą tą "mamonerię"?

Teraz już nie pamiętam czy to było zaraz w ten sam dzień czy następny, ale w końcu powiedziałem sobie - choć raz zrób coś na przekór całej logice tego świata a zgodnie z tym co ci Duch podpowiada. Ponieważ byłyby to już nasze drugie rekolekcji w tym roku - musiałem wziąć bezpłatny urlop. Poszedłem do szefa i wyjaśniłem o co chodzi - ponieważ bezpłatny urlop czasami jest często odbierany jako "pracownik ma gdzieś lepiej płatne chwilowe zajęcie", a takiego wrażenia też nie chciałem robić - przyznałem się dokładnie o co chodzi czyli, że jadę na katolickie rekolekcje .Szef choć chyba nie do końca jest katolikiem to nie miał z tym problemu i to raczej ja musiałem się nieźle złamać by iść prosić i jeszcze przyznawać do katolickich rekolekcji. Ale w końcu wyjechaliśmy. Dla uzupełnienia - muszę jeszcze dodać, że od ponad 20 lat palę papierosy i że choć od 2 lat paliłem w zasadzie wyłącznie elektroniczne to przed samym wyjazdem popsuł mi się elektroniczny, wiec - kupiłem sobie paczkę zwykłych papierosów - i z impetem zacząłem wracać do tych najgorszych nawyków. Po przyjeździe do Koszalina byliśmy bardzo zachwyceni i od razu zaangażowani w uduchowianie się i wszystkie praktyki proponowane przez animatorów i prowadzących księży. Jednak to nie przeszkadzało parę razy dziennie wyskoczyć na dymka, i jakoś się tym nie przejmowałem - w ogóle nie myślałem żeby wykorzystać ten piękny czas i rzucić palenie. Tym większe było moje zdziwienie kiedy to piątego dnia rekolekcji zorientowałem się, że dzień wcześniej czyli dnia czwartego nie zapaliłem ani jednego papierosa - po prostu zapomniałem o tym. W ten dzień było przyjęcie Pana Jezusa za Pana i Zbawiciela, które to bardzo przeżyłem, choć całość uroczystości odbywała się wieczorem - ja już od rana zapomniałem o papierosach . Nie potrafiłem  tego wytłumaczyć, bo do dnia  dzisiejszego - minął już ponad miesiąc. Nie pale w ogóle - i nie miałem ani jednego trudnego dnia związanego z tym nałogiem - żadnych efektów psychofizycznych - które w moim przypadku są bardzo intensywne po odstawieniu nikotyny - byłem przecież ekspertem od rzucania - robiłem to dziesiątki razy wcześniej przez te 20 lat. Dziś z perspektywy czasu myślę ze to był Jezus Chrystus, który przyszedł i wymiótł ze mnie śmieci mojego dotychczasowego życia, bo przecież uznałem go za Pana i Zbawiciela i poprosiłem go by mnie nauczył całkowicie mu ufać. 

Inna sprawa to fakt, że pojechałem na rekolekcje  z myślą o konieczności uporządkowania swoich spraw zawodowych. W pewnym dniu rekolekcji przyjechała diakonia słowa. Przywieźli książki, które można było sobie kupić . Myślę, że nie przesadzę jeśli powiem, że było tam z 200 pozycji, może więcej? Jak mam wyjaśnić to, że będąc jeszcze 5-6 metrów od stoiska z całego zawalonego stosu książek widzę tylko jedną - bardzo wyraźną książkę - bez szukania, przebierania etc. Była to ta książka "Firma z duszą. Jak zbudować miejsce pracy w zgodzie z wiarą i z zasadami." Czy muszę coś jeszcze pisać? Tą książkę trzeba przeczytać by zrozumieć, że brakowało tam już tylko dedykacji: 

"Aleksandrze, a to na Twoje aktualne życiowe problemy” podpisał J. Chrystus

 To co się dalej stało - już po rekolekcjach w ogóle przekracza moją percepcję. Złożyłem wypowiedzenie w korporacji, w której pracowałem ostanie 9 lat zarabiając bardzo dobre pieniądze. 

Dziś pracuje dla własnej firmy. Zatrudniam z partnerem 6 osób, z którymi (z 4 osobami spośród 6 bo 2 pracują zdalnie) codziennie rano modlimy się do Ducha Świętego głośno w czwórkę by nasza praca była z pożytkiem doczesnym i wiecznym AMEN. 

Ola

Jesteśmy w Oazie Rodzin dopiero od pół roku. Wiedząc, że jedziemy w tym roku na tygodniowe rekolekcje z Emmanuela, że tak trudno o urlop a jeszcze trudniej o dostanie się na rekolekcje z Oazy Rodzin stwierdziłam, że nie ma szans na takie rekolekcje choć było to moim pragnieniem. Nie mówiłam też o tym mężowi, bo w tym czasie miał dwie prace i napiętą sytuacje. Jednak poprosiłam Boga w myślach: "Panie Boże, tak bardzo chciałabym jechać na pierwszy stopień, jeśli mógłbyś i chcesz to zrób proszę coś w tej sprawie". Po uroczystości zakończenia roku pracy Domowego Kościoła, które było 18 czerwca w naszej parafii mąż usłyszawszy, że jedna para zrezygnowała z rekolekcji sam zaproponował, żebyśmy pojechali. Zadzwoniłam do Basi i Leszka Szatanów. I choć okazało się, że jednak miejsca nie ma, to po kilku telefonach i staraniach Basi miejsce się znalazło i pojechaliśmy 10 lipca. 

Dla mnie ważne były dwa przeżycia. Pierwsze to przyjęcie Pana Jezusa za Pana i Zbawiciela. Nie przechodziliśmy pilotażu, dlatego nie robiliśmy tego wcześniej na kręgu. Nie należałam też wcześniej do Oazy. I choć sama w domu próbowałam wyznawać te słowa to nie było to tak piękne jak na rekolekcjach. Słów, które czytaliśmy z kartki nie byłabym w stanie sama wymyślić a jednocześnie były one tak bliskie mojemu sercu. Była to wspaniała uroczystość. 

Drugie wydarzenie to nocna adoracja przed Najświętszym Sakramentem. W kaplicy o godzinie 3 w nocy była zupełna ciemność. Na ołtarzu podświetlona monstrancja. Krzesła ustawione tak blisko i przypominające ustawienie w dniu ślubu. I my, sam na sam z Panem Bogiem. Trochę mnie tak bliska obecność oszołomiła i nie mogłam nic przemówić w modlitwie. Było to duże przeżycie, po którym spałam jak dziecko. 

Dziękuję Bogu, że mogłam wziąć udział w tych rekolekcjach. Dziękuję też wszystkim uczestnikom za niezmierzone pokłady życzliwości i dobrego humoru. Dziękuję księdzu Wojciechowi za całą naukę, a w szczególe o tym jak powinna wyglądać modlitwa.