Drukuj
Odsłony: 4322

Jesteśmy małżeństwem z 22letnim stażem i dwójką dorosłych dzieci. W Domowym Kościele jesteśmy 4- ty rok. Choć myśl uczestnictwa w rekolekcjach była wcześniej, to dopiero teraz udało nam się tu przyjechać – jesteśmy pierwszy raz . Obawy były wielkie, wiele niewiadomych.

Będąc już na miejscu, obserwowaliśmy jak inni uczestnicy do nas dołączali. Już na wstępie podziwialiśmy te młode rodziny, jak z uśmiechem i radością dźwigali walizy i największe skarby – swoje maleństwa. Kazdy następny dzień był dla nas budujący, jak oni sprytnie to ogarniali – obowiązki rodzica i czas na Słowo Boże. Tak – Słowo Boże – słyszymy go przecież we własnych kościołach, ale tu na rekolekcjach odbierane jakby inaczej, bardziej osobiście, tak dogłębniej. Każdy dzień wniósł w nasze serca inne wartości, jak powinniśmy żyć i umacniać naszą wiarę, jak dziękować Bogu za wszystko co mamy i czym jesteśmy. Wspaniały przewodnik duchowy, opiekunowie prowadzący, a także każda wypowiedź uczestnika tych rekolekcji sprawiła, że nasze akumulatory zostały naładowane. Mamy nadzieję, że po powrocie nie zgaśnie ten entuzjazm i będziemy się dalej rozwijać w duchu wiary i kroczyć drogą zbawienia.

Anna i Piotr Cholewa


 




W DK jesteśmy już czwarty rok i do tej pory nie uczestniczyliśmy w żadnych rekolekcjach. I kiedy padła propozycja uczestnictwa w rekolekcjach ORAR II w naszej rodzinie pojawiło się mnóstwo przeszkód. Przede wszystkim to problemy zdrowotne. Mąż uległ wypadkowi samochodowemu; zabieg, rehabilitacja utrudniały podjęcie decyzji, byliśmy w rozterce. Jednak wspólne dyskusje oraz odczucia utwierdzały nas w przekonaniu, że musimy jechać. Coś podpowiadało i dyktowało aby uczestniczyć w tych rekolekcjach. Towarzyszyła temu obawa i lęk czy wszystko ułoży się po naszej myśli, czy mąż będzie na tyle sprawy fizycznie. Miały miejsce w tej intencji modlitwy aby Pan pomógł nam z tym. I stało się, uznaliśmy, że co będzie to będzie – trudno! Nadzieja i ufność w Bogu, który zdecyduje jak ma być. Termin wyjazdu zbliżał się wielkimi krokami, a u nas ciągła niepewność. A tu kolejna przeszkoda, problemy w pracy, konieczna moja obecność i szereg obowiązków w związku z zapowiedziana kontrolą. Mimo to zaryzykowaliśmy a cała nadzieja w Panu, że wszystko się ułoży. Nie żałujemy tej decyzji, choć pierwszy dzień był trudny. Nowi ludzie, nowe doświadczenia. Kolejne dni zupełnie inne pełne optymizmu, a to dzięki braciom i siostrom tu obecnym. Ich otwartości, szczerości i życzliwości pozwoliły przełamać barierę. Jednak zdecydowany przełom nastąpił w czasie wieczornej modlitwy małżeńskiej, wyznanie swoich niedoskonałości w obecności Boga było wielkim uniesieniem. Odczuliśmy bliskość Pana. Dzięki tym rekolekcjom w naszym życiu i małżeństwie otworzył się nowy rozdział. Jesteśmy mocniejsi w wierze i przekonani, ze to nie ostatnie nasze rekolekcje.
Teresa i Krzysztof Łapa





To były moje pierwsze rekolekcje Domowego Kościoła, chociaż nie pierwsze w ogóle, a już tym bardziej w duchu rekolekcjie Ruchu Światło – Życie. Chociaż czy na pewno rekolekcje?
W piatkowe popołudnie powrót z pracy,szybki obiad,ostatnie dopakowanie i w drogę – wszystko w ciagłym pospiechu, bez braku zastanowienia się, gdzie, po co, dlaczego... Jak to będzie w ogóle wygladało? Opieka nad dziećmi – w porzadku, ale niedługi czas pracy w szkole nauczył mnie już że dzieci mogą być różne. Te z tzw. „dobrych domów” też. Ale w drodze miałem pewnośc że dotrę do celu i że będzie w porzadku. Ten wewnetrzny spokój został zaburzaony,kiedy trzeba było się pzredstawić, powiedziec coś o sobie. Stres oczywiście starałem się zamaskować uśmiechem , ale też naprawdę myślalem sobie „ludzie, zostawienie mi dzieci pod opieką, to nie jest chyba najlepszy pomysł.” Najbardziej obawiałem się pierwszego dnia – zobaczyłem, że nie było najgorzej, że dzieci się bawiły, że nie były niegrzeczne. Jakos lżej się zrobiło. Patrzac na całokształt opieki nad dziećmi, było więc w porzadku, chociaż zawsze można powiedzieć, ze człowiek nie dał z siebie wszystkiego i zawsze mógł zrrobić więcej.Sam był z pewnością nie podołał i jestem wdzięczny za wszelka pomoc. Ale z obserwacji otoczenia nie zawsze miałem wrażenie, ze kazdy daje z siebie wszystko. Sam ideałem nie jestem, ale jeśli ktoś powierza mi jakieś zadanie, to staram się je wykonać jak najlepiej umiem. Może jestem idealistą, skoro chcę, by inni też tak podchodzili do swoich powinnosci. A może dramatyzuje i szukam problemów tam gdzie ich nie ma.Tak czy owak niejednokrotnie miałem wrażenie, jakby zlecano mi zrobienie tego i tamtego, a samemu rozpoczynało się rozmowę telefoniczną lub inne czynnosci, które z pomocą nie miały wiele wspólnego. Może tak miało być, może Bóg przez to chciał mnie czegoś nauczyć, a ja znowu nic z tych lekcji nie wyniosłem. Nie mogę z czystym sercem powiedzieć, że to były dla mnie rekolekcje takie na 100%, niestety. Co nie znaczy, że nic nie pzrezyłem. Wielkim świadectwem były dla mnie rodziny, które w nich uczestniczyły, Wielkim świadectwem była miłosć, która ich łączyła i którą potrafili dzielić się nie tylko ze sobą ale i z innymi. A od kilku lat tego właśnie mi brakuje – brakuje wiary w to, że miłośc istnieje. Cieszę się, że mogłem być w rzepiskach i przez te kilka dni obserwować szczęście innych ludzi – szczęście budowane z pewnością niejedną cegłą poświecenia trudu i cierpienia. Cieszę się, że mogłem być potrzebny i być może swoją obecnoscią pomóc innym w pzreżywaniu tych rekolekcji. Cieszę się, że udzielono mi takiego kredytu zaufania, powierzając swoje dzieci pod opiekę i mam nadzieję, ze go nie zaprzepaściłem.A usłyszane na homiliach podczas Mszy Świetej, czy podczas Modlitwy małżonków słowo,zaowocuje kiedyś w przyszłosci, mam nadzieję. Chwała Panu.
Łukasz Kudłacz (diakonia wychowawcza i muzyczna)



„Moja Kochana Żono ...”, „Mój Kochany Mężu ...” to jedyne w swoim rodzaju zwroty, które towarzyszyły mam podczas Modlitwy Małżeńskiej przeprowadzonej – i tu brakuje słów na okre­ślenie jej „jakości”- w kolejnym dniu ORARU II u Ojców Marianów w Rzepiskach w styczniu 2013.
Modlitwa ta prowadzona w kościeleMatki Bożej Nieustającej Pomocy przez Parę Prowadzącą Justynę i Bogdana, przy wspaniałej muzyce i wokalu Diakonii Muzycznej sprawiła, że przez nasze serca i umysły przebiegła jak w kalejdoskopie retrospekcja bardzo ważnych - dla naszego bez mała już 35 letniego małżeństwa - chwil życia, zarówno tych:
wspaniałych, ciepłych jak i tych, których być nie powinno ale się wydarzyły,
za które sobie dziękowaliśmy, ale i tych za które się przepraszaliśmy,
które stały się dla naszego małżeństwa chwilami przełomowymi, pozwalającymi nam przetrwać burze, które niestety nas nie ominęły,
w których wreszcie jak za dotknięciem opatrzności Bożej pojawiały się osoby, dzięki którym trafiliśmy do wspólnoty Domowego Kościoła a w konsekwencji i na ten ORAR.
Jeszcze długo po tej modlitwie nie mogliśmy „dojść” do siebie, rozmawiając w atmosferze miłości i ze łzami w oczach o tym co się w nas stało, zanim mogliśmy zasnąć. Jak bardzo nam to było potrzebne to tylko pewnie sam Pan Bóg wie. Kończąc tą rozmowę jeszcze przed zaśnięciem potwierdziliśmy sobie postanowienie, które podjęliśmy kilka tygodni wcześniej a dotyczące naszej przynależności do Domowego Ko­ścioła, że jak tylko Bóg da zdrowie to zrobimy wszystko aby jak najszybciej zrobić podstawową formację, na co przez ponad 10 lat bycia w Domowym Kościele nie potrafiliśmy się zdobyć – na początek po obecnych rekolekcjach mamy rezerwacją OAZY I w Straszynie 30-06 do 16-07 br.
Takie przeżycie Modlitwy Małżeńskiej nie było by możliwe gdyby nie odpowiednie przygotowywanie małżeństw uczestniczących w rekolekcjach raz wspaniałą atmosferę jaką od momentu przekroczenia progu Domu Rekolekcyjnego wytworzyli Prowadzący Reko­lekcje Justynka i Bogdan i pomagający im Bogusia i Bogusław razem ze świetnymi Diakoniami jakie „pracowa­ły” dla nas na tych rekolekcjach.
Przeżycie tych Rekolekcji nie było by również możliwe gdyby nie wspaniały opiekun duchowy Ksiądz Mirosław, który był z nami wszystkimi przez cały czas, wspaniale nauczał i wyjaśniał, karmił Słowem Bożym, słuchał naszych świadectw i dawał swoje.
Był to naprawdę dla nas Święty czas za który z całego serca dziękujemy Bogu oraz Prowadzącym te rekolekcje i współuczestniczącym w nich jak również gospodarzom miejsca Ojcom Marianom.
Szczęść Boże.
Halina i Tadeusz Kasperczyk




Tam gdzie zaczęło się stworzenie świata
- czyli pięć niezwykłych dni pod soplami

Z rekolekcjami zawsze tak jest że trudno jest wyjechać. My też tym razem jechaliśmy jakoś bez entuzjazmu. Dwie nasze zaprzyjaźnione rodziny niestety z powodu paskudnej grypy musiały wyjazd odwołać w ostatniej chwili i jechaliśmy sami, jak zwykle w biegu, niemal prosto z pracy. I tak naprawdę nie obiecywaliśmy sobie wiele po tym wyjeździe. To nasze drugie wyjazdowe rekolekcje, czwarte wogóle (mamy w naszym rejonie raz w roku rekolekcje stacjonarne na miejscu). Zdecydowaliśmy się na nie bo zostaliśmy pierwszymi animatorami kręgu po zakończonym pilotowaniu i nie czuliśmy się do tej roli przygotowani. W kręgu ostatnio wiele się też wydarzyło, i mieliśmy wiele spraw trudnych do przemodlenia i przemyślenia. I pojechaliśmy, późnym wieczorem, w śnieżycy, do wsi Rzepiska o której dotąd nie wiedzieliśmy że istnieje, trochę się obawiając czy dotrzemy bez przeszkód. Dotarliśmy  Czekali na nas już wszyscy w ciepłym przyjęciem, niezwykłą życzliwością i kolacją której w ogóle się nie spodziewaliśmy o takiej godzinie
I tym razem przemówił do nas sam Pan, od razu, następnego już dnia i w całkiem niespodziewany sposób- przemówił pokazując nam najpiękniejsze chyba miejsce jakie widzieliśmy w Polsce, najcudowniejszą panoramę zimowych Tatr skrzących się w słońcu na tle idealnego nieba, pokazując nam- zobaczcie, co dla was przygotowałem od założenia świata 
A potem już się działo – tworzył się ten niezwykły czas. W radosnej atmosferze za którą dziękujemy przede wszystkim Justynie i Bogdanowi, ale też Wam wszystkim, całej grupie, świetnej po prostu diakonii wychowawczej uwielbianej przez dzieci, księdzu Mirkowi pełnemu spokojnej mądrości, ujmującej skromności ale i poczucia humoru, wszystkim dużym i małym uczestnikom. Ten czas pełen swobody, zachwytu tym co widzieliśmy codziennie wędrując białą drogą do zasypanego śniegiem malutkiego góralskiego kościółka, czas odpoczynku- wspaniale przewidziany przez organizatorów czas ferii zimowych, wspólnych wypadów na narty i baseny, czas wielu spontanicznych spotkań, niewymuszonej zabawy, ale i zamyśleń, i ważnych rozmów, i bogatych w treści konferencji. Ten czas w którym nie tylko mieliśmy okazję przemyśleć i przedyskutować co znaczy dla nas bycie animatorem kręgu, nauczyć się wiele o tym czego jeszcze nie wiedzieliśmy, ale mieliśmy też bardzo szczególny czas dla siebie nawzajem, cały bardzo ważny dla mnie dzień dla małżeństw, z dialogiem i wyjątkową wspólną modlitwą małżonków w kościółku oświetlonym tylko światłem choinek i naszej świecy oazowej, wyciszone sam na sam ze sobą i z Chrystusem narodzonym niedawno, jeszcze obecnym przed nami w żlóbeczku.
Najpierw dziękuję Panu. Za to miejsce w którym jak mówią księża marianie zaczęło się stworzenie świata. Za to miejsce gdzie jego potęga jest tak bliska, tak oczywista, tak niepodważalna że samo spojrzenie na to niepojęte ugina nam kolana przed Stwórcą. Za to że pozwolił nam tu być, zachował nas w zdrowiu. I za te rekolekcje. Za kolejny krok na naszej drodze, za wszystkie ważne słowa i myśli, za wszystkich którzy tak chętnie dzielili się własnym doświadczeniem z nami. Za śmiech i za łzy wzruszeń. Za ten szczególny, szczęśliwy, biały, zimowy czas. Za niezwykłe pięć dni w niezwykłym miejscu. Dziękuję.
Anna i Paweł Deja




Kochani,
Jesteśmy bardzo wdzięczni za trud jaki włożyliście w przygotowanie rekolekcji.
Trud z pewnością nie bezowocny :). Jesteśmy w ruchu od niedawna. Zostaliśmy mianowani animatorami zaraz po pilotowaniu. Choć w wielu wypadkach znaliśmy "teorie" dotyczącą zasad uczestniczenia w ruchu Domowego Kościoła, przygotowywania i prowadzenia spotkań to jednak Wasze oraz Bogusi i Bogusia "wykłady" wiele nam dały. Uporządkowały to co już wiedzieliśmy i wyjaśniły wiele naszych wątpliwości, choć kolejne pytania zapewne nadejdą. Wykłady były bardzo dobrze przygotowane, treściwe... a jednocześnie cenna była możliwość zadawania pytań w trakcie. Ponieważ tematy, które dla nas były nie jasne można było na bieżąco omówić. Cenna też w tym była wymiana informacji w jaki sposób inne kręgi radzą sobie z konkretnymi trudnościami, jak również świadectwa dotyczące osobistych doświadczeń i trudności (duchowych, rodzinnych, z realizacją zobowiązań...).
Rekolekcje były dla nas też czasem WIELKIEGO odpoczynku :) Odpoczynku od codziennej rutyny, gonitwy. Czasem zatrzymania się i wyciszenia. Poświęconym naszej osobistej relacji z Bogiem ale też z małżonkiem i dziećmi.
Przez Wasze ręce chcemy też podziękować za pracę diakoni wychowawczej, dzięki której ze spokojem mogliśmy uczestniczyć w spotkaniach. Byliśmy po dużym wrażeniem ich zaangażowania.. nasze dzieci wręcz nie mogły się doczekać czasu spędzanego z diakonią. Także plan dnia przygotowany był tak że nie mieliśmy poczucia iż wyrządzamy "krzywdę" dzieciom wyjeżdżając na rekolekcje. Mieliśmy dla nich sporo czasu, który mogliśmy spędzać z nimi na wspólnej zabawie w tej pięknej okolicy.
Dziękujemy i mamy nadzieję ze będzie nam dane ponownie wziąć udział w rekolekcjach przez Was organizowanych :)
Magda i Robert Niedziela





W dniach 11-16 stycznia 2013r braliśmy udział w rekolekcjach ORAR II st. w Rzepiskach (koło Bukowiny Tatrzańskiej ). Mieszkaliśmy w Domu Rekolekcyjnym, który prowadzą księża marianie. Na jednym z pogodnych wieczorków opowiadali nam bardzo interesującą historię tego zakonu i o tym jak znaleźli się w tym uroczym miejscu.
Przeżycie tych rekolekcji było dla nas wyjątkowe, ponieważ pierwszy raz pełniliśmy posługę pary współprowadzącej. Przygotowywaliśmy się do tej posługi według zasady: „pracuj tak jakby wszystko zależało od ciebie, módl się tak jakby wszystko zależało od Pana Boga”.
Emocje związane z dojazdem w trudnych warunkach śniegowych, postawa Justyny i Bogdana Pacek ( głównej pary prowadzącej) oraz ks. Mirosława Czapli – spowodowały bardzo szybkie zawiązanie się wspólnoty. Nasze niepokoje związane z prowadzeniem części konferencji okazały się zupełnie niepotrzebne. Spotkaliśmy się ze zrozumieniem i sympatią. Okazało się znów, że gdy coś dajemy od siebie to jeszcze więcej otrzymujemy. Dla nas najważniejszy był dar wspólnoty – otwartość ludzi , szczere rozmowy. Wiele z tych rozmów trafiło w aktualne nasze rozterki i problemy dotyczące relacji z naszymi pełnoletnimi synami. Spowodowały one weryfikację niektórych naszych postaw, a na dialogu małżeńskim podjęliśmy konkretną związaną z tym regułę.
Na rekolekcjach tych na nowo odkryliśmy wartość naszego Ruchu i to że jesteśmy dla siebie „grupą wsparcia”.
Za wszystkich których spotkaliśmy na tych rekolekcjach i za przepiękne miejsce dziękujemy Bogu. Chwała Panu!

Bogusława i Bogusław Łapa