„Dajenu”- już by nam wystarczyło...

 

 

„Dajenu”- już by nam wystarczyło...

 

We wspólnocie Domowego Kościoła jesteśmy już 9 lat, ale dopiero rok temu, po raz pierwszy, dane nam było doświadczyć, jak wielkim dobrem i bogactwem są rekolekcje wakacyjne. W tym roku pojechaliśmy na II stopień OR w Wiśniowej. Tam przeżyliśmy nasz Exodus. Bóg wyprowadzał nas z naszych zniewoleń do Ziemi Obiecanej. W trakcie rekolekcji świętowaliśmy Paschę na cześć Pana- dlatego tak ważnym w naszym świadectwie jest słowo „Dajenu”- co oznacza: już by nam wystarczyło... (iloma dobrami obdarzył nas Pan).

 

„Dajenu”- już by nam wystarczyło, że te rekolekcje prowadził ks. Krzysztof Porosło, któremu jako małżeństwo tak ogromnie dużo zawdzięczamy w naszym rozwoju duchowym, ożywieniu wiary i spotkaniu żywego, kochającego Boga; a tu spotkaliśmy jeszcze dwóch, tak mocnych w wierze, kleryków- Dariusza i Adriana, dodatkowo codziennie umacniało nas  świadectwo życia naszych par prowadzących- Eli i Roberta, Ani i Piotra. 

„Dajenu”- już by nam wystarczyło, że spotkaliśmy 14 wspaniałych małżeństw z dziećmi, które żyją w bliskości Boga, a  jeszcze udało nam się stworzyć silną wspólnotę i doświadczyć wyjątkowego przeżycia Paschy, która była perfekcyjnie przygotowana    w każdym szczególe (łącznie z 18-kg baranem).

„Dajenu”- już by nam wystarczyło,że przeżyliśmy te rekolekcje w tak wielkiej jedności małżeńskiej i rodzinnej, to jeszcze uroczyście odnowiliśmy nasze Przyrzeczenia Ślubne  i bawiliśmy się wszyscy się podczas Agapy na wspólnym weselu, na którym było tak wiele radości,śmiechu, szczęścia, rewelacyjne tańce z „Wodzirejami z Krakowa” i zabawy  z chustą Klanzy.

Już by nam wystarczyło tych przeżyć, ale Pan Bóg przygotował dla nas na tych rekolekcjach dużo, dużo więcej...

 

K.: Pan ożywił moje pragnienie spotkania z Nim w Jego Słowie. Dał mi odkryć Swoją obecność w Eucharystii i to, że przemienia mnie w Siebie. Doświadczyłem, że Bóg jest  w drugim człowieku, w każdym z małżonków poznanych na rekolekcjach; w historii ich poznania, narzeczeństwa, wspólnego życia. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie wszystkie świadectwa pełne Bożej Miłości i Wszechmocy. Na nowo odkryłem, że nie ma takiej ciemności, niewoli i biedy, z której Pan nie mógłby nas wyprowadzić.

Wielkim darem z tych rekolekcji jest odkrycie obecności i działania Boga w teraźniejszości,  w moim tu i teraz.

A: Podczas rekolekcji doświadczyłam uzdrawiającego działania Słowa Bożego, przeszłam przez Morze Czerwone swojego lęku i braku zaufania do Boga. Tak się złożyło, że na początku naszego małżeństwa przeżyliśmy wiele dramatycznych wydarzeń, które rzuciły cień na nasze życie. Nie przyznałabym się do tego, ale straciłam zaufanie do Pana Boga, bałam się ciągle, co mnie jeszcze czeka. Kochałam Boga, ale Mu nie ufałam. Podczas przygotowań do Paschy, wielokrotnie można było usłyszeć,że podmiotem Paschy jest Pan Bóg, że wszystko leży po Jego stronie, to On uwalnia, wyzwala, oswobadza, zbawia. Wystarczy, że człowiek zrobi jeden krok w tę ciemność swojego grzechu, zniewolenia, lęku, a Pan Bóg już wszystkim się zajmie. Wtedy też usłyszałam słowa Księdza, które stały się dla mnie przełomowe,że człowiek tak naprawdę może wydoskonalić się tylko  w zaufaniu. Wystarczy zaufać, oddać się i powierzyć Bogu, a On już będzie działał i swoją mocą wydoskonali nas w miłości, pokorze, modlitwie. Zaufanie łączy w sobie przeszłość, teraźniejszości i przyszłość. Ufamy i zaczynamy oddawać Bogu naszą przeszłość, bo z perspektywy czasu dostrzegamy,że wszystko, nawet te najboleśniejsze doświadczenia i cierpienia były w życiu po coś,oddajemy teraźniejszość- bo teraz, w tej chwili powierzamy się  w najlepsze ręce Boga, oddajemy przyszłość-nie musimy się już martwić, zadręczać, lękać, bo On ma dla każdego z nas doskonały plan i jedno jest pewne -nigdy nas nie skrzywdzi!

Doświadczyłam również,że Słowo Boże jest żywe. Dokładnie 10 lat temu, gdy kupiliśmy większe mieszkanie,poszliśmy całą rodziną  na pielgrzymkę do Częstochowy,aby za wszystko podziękować Bogu. Tuż, u stóp Jasnej Góry Krzysztof wylosował obrazek, na odwrocie którego widniał napis:

„Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać,ale miłość moja nigdy nie odstąpi od ciebie- mówi Pan”.I na nic się zdały tłumaczenia,że te słowa są kierowane do nas, do naszego małżeństwa, do naszej rodziny. Ja wiedziałam swoje- to były słowa przeznaczone dla mojego męża. Podczas przygotowywania  Paschy- kleryk Adrian dał mi tekst IV czytania, gdy spojrzałam na Pismo Św.- zamarłam. Przeczytałam: „ Nie lękaj się Jerozolimo- (…) ty nieszczęśliwa, niepocieszona, wichrami smagana, (…) bądź daleka od trwogi, bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nigdy nie odstąpi od ciebie.”                                      

W jednej chwili doświadczyłam mocy Bożego Słowa, Jego miłości, czułości,bliskości, cierpliwości,dobroci i miłosierdzia. Dodatkowo zrozumiałam, co to jest jedność małżeńska.

Chcielibyśmy zaświadczyć,że Pan daje dużo więcej, niż możemy zapragnąć. Każdy człowiek, gdy spojrzy na historię swojego życia- może powtarzać „Dajenu- już by mi wystarczyło”. A najpiękniejsze jest to, że Pan Bóg- bez wyjątku -pochyla się nad każdym                   z nas i przypomina:

 „Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać,
ale miłość moja nigdy nie odstąpi od Ciebie.”

 

I za to wszystko Chwała Panu- teraz i na wieki.

                                                                                                          Agnieszka i Krzysztof

 

 

 

 

„Dajenu”- już by nam wystarczyło...

 

We wspólnocie Domowego Kościoła jesteśmy już 9 lat, ale dopiero rok temu, po raz pierwszy, dane nam było doświadczyć, jak wielkim dobrem i bogactwem są rekolekcje wakacyjne. W tym roku pojechaliśmy na II stopień OR w Wiśniowej. Tam przeżyliśmy nasz Exodus. Bóg wyprowadzał nas z naszych zniewoleń do Ziemi Obiecanej. W trakcie rekolekcji świętowaliśmy Paschę na cześć Pana- dlatego tak ważnym w naszym świadectwie jest słowo „Dajenu”- co oznacza: już by nam wystarczyło... (iloma dobrami obdarzył nas Pan).

„Dajenu”- już by nam wystarczyło, że te rekolekcje prowadził ks. Krzysztof Porosło, któremu jako małżeństwo tak ogromnie dużo zawdzięczamy w naszym rozwoju duchowym, ożywieniu wiary i spotkaniu żywego, kochającego Boga; a tu spotkaliśmy jeszcze dwóch, tak mocnych w wierze, kleryków- Dariusza i Adriana, dodatkowo codziennie umacniało nas  świadectwo życia naszych par prowadzących- Eli i Roberta, Ani i Piotra.

„Dajenu”- już by nam wystarczyło, że spotkaliśmy 14 wspaniałych małżeństw z dziećmi, które żyją w bliskości Boga, a  jeszcze udało nam się stworzyć silną wspólnotę                                   i doświadczyć wyjątkowego przeżycia Paschy, która była perfekcyjnie przygotowana                                                                 w każdym szczególe (łącznie z 18-kg baranem).

„Dajenu”- już by nam wystarczyło,że przeżyliśmy te rekolekcje w tak wielkiej jedności małżeńskiej i rodzinnej, to jeszcze uroczyście odnowiliśmy nasze Przyrzeczenia Ślubne                          i bawiliśmy się wszyscy się podczas Agapy na wspólnym weselu, na którym było tak wiele radości,śmiechu, szczęścia, rewelacyjne tańce z „Wodzirejami z Krakowa” i zabawy                                         z chustą Klanzy.

Już by nam wystarczyło tych przeżyć, ale Pan Bóg przygotował dla nas na tych rekolekcjach dużo, dużo więcej...

 

K.: Pan ożywił moje pragnienie spotkania z Nim w Jego Słowie. Dał mi odkryć Swoją obecność w Eucharystii i to, że przemienia mnie w Siebie. Doświadczyłem, że Bóg jest                     w drugim człowieku, w każdym z małżonków poznanych na rekolekcjach; w historii ich poznania, narzeczeństwa, wspólnego życia. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie wszystkie świadectwa pełne Bożej Miłości i Wszechmocy. Na nowo odkryłem, że nie ma takiej ciemności, niewoli i biedy, z której Pan nie mógłby nas wyprowadzić.

Wielkim darem z tych rekolekcji jest odkrycie obecności i działania Boga w teraźniejszości,                                                                      w moim tu i teraz.

A: Podczas rekolekcji doświadczyłam uzdrawiającego działania Słowa Bożego, przeszłam przez Morze Czerwone swojego lęku i braku zaufania do Boga. Tak się złożyło, że na początku naszego małżeństwa przeżyliśmy wiele dramatycznych wydarzeń, które rzuciły cień na nasze życie. Nie przyznałabym się do tego, ale straciłam zaufanie do Pana Boga, bałam się ciągle, co mnie jeszcze czeka. Kochałam Boga, ale Mu nie ufałam. Podczas przygotowań do Paschy, wielokrotnie można było usłyszeć,że podmiotem Paschy jest Pan Bóg, że wszystko leży po Jego stronie, to On uwalnia, wyzwala, oswobadza, zbawia. Wystarczy, że człowiek zrobi jeden krok w tę ciemność swojego grzechu, zniewolenia, lęku, a Pan Bóg już wszystkim się zajmie. Wtedy też usłyszałam słowa Księdza, które stały się dla mnie przełomowe,że człowiek tak naprawdę może wydoskonalić się tylko                                    w zaufaniu. Wystarczy zaufać, oddać się i powierzyć Bogu, a On już będzie działał i swoją mocą wydoskonali nas w miłości, pokorze, modlitwie. Zaufanie łączy w sobie przeszłość, teraźniejszości i przyszłość. Ufamy i zaczynamy oddawać Bogu naszą przeszłość, bo                          z perspektywy czasu dostrzegamy,że wszystko, nawet te najboleśniejsze doświadczenia                                    i cierpienia były w życiu po coś,oddajemy teraźniejszość- bo teraz, w tej chwili powierzamy się  w najlepsze ręce Boga, oddajemy przyszłość-nie musimy się już martwić, zadręczać, lękać, bo On ma dla każdego z nas doskonały plan i jedno jest pewne -nigdy nas nie skrzywdzi!

Doświadczyłam również,że Słowo Boże jest żywe. Dokładnie 10 lat temu, gdy kupiliśmy większe mieszkanie,poszliśmy całą rodziną  na pielgrzymkę do Częstochowy,aby za wszystko podziękować Bogu. Tuż, u stóp Jasnej Góry Krzysztof wylosował obrazek, na odwrocie którego widniał napis:

„Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać,ale miłość moja nigdy nie odstąpi od ciebie- mówi Pan”.I na nic się zdały tłumaczenia,że te słowa są kierowane do nas, do naszego małżeństwa, do naszej rodziny. Ja wiedziałam swoje- to były słowa przeznaczone dla mojego męża. Podczas przygotowywania  Paschy- kleryk Adrian dał mi tekst IV czytania, gdy spojrzałam na Pismo Św.- zamarłam. Przeczytałam: „ Nie lękaj się Jerozolimo- (…) ty nieszczęśliwa, niepocieszona, wichrami smagana, (…) bądź daleka od trwogi, bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nigdy nie odstąpi od ciebie.”                                        W jednej chwili doświadczyłam mocy Bożego Słowa, Jego miłości, czułości,bliskości, cierpliwości,dobroci i miłosierdzia. Dodatkowo zrozumiałam, co to jest jedność małżeńska.

Chcielibyśmy zaświadczyć,że Pan daje dużo więcej, niż możemy zapragnąć. Każdy człowiek, gdy spojrzy na historię swojego życia- może powtarzać „Dajenu- już by mi wystarczyło”. A najpiękniejsze jest to, że Pan Bóg- bez wyjątku -pochyla się nad każdym                   z nas i przypomina:

 „Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać,

ale miłość moja nigdy nie odstąpi od Ciebie.”

 

I za to wszystko Chwała Panu- teraz i na wieki.

                                                                                                          Agnieszka i Krzysztof