Drukuj
Odsłony: 1089

  „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego”.

   Na rekolekcje III stopnia, do Białegostoku wyruszaliśmy, niemalże z drugiego krańca Polski. Strach mnie ogarniał, kiedy pomyślałam, że przed nami, prawie 600 km jazdy samochodem, a za oknem zima na całego. Dodatkowo przed wyjazdem, pojawiły się także trudności, w znalezieniu zastępstwa w pracy, więc nasz wyjazd, stał pod wielkim znakiem zapytania. Byłam gotowa zrezygnować. Oddałam jednak to wszystko, czego się obawiałam Panu Bogu... Jezu Ty się tym zajmij... Jeżeli dane nam jest pojechać, to pojedziemy, bez względu na pojawiające się trudności. Podczas Eucharystii, modliłam się w tej intencji, aby wszelkie przeszkody i lęki związane z wyjazdem, nie przerosły nas i żebyśmy nie zrezygnowali, z wcześniej powziętej decyzji.

 

Udało się jednak zorganizować zastępstwo w pracy.

Ruszyliśmy więc w drogę, a podczas niej okazało się, że strach, jak zwykle, ma tylko wielkie oczy, i że wbrew wcześniejszym obawom, nawet trasa nie była taka zła. Po szczęśliwym dotarciu na „oazę” ogarnęła nas wielka radość, że udało nam się dotrzeć na miejsce, w którym doświadczyć można miłości Boga i bliźniego, oraz poczucia prawdziwej wspólnoty. Takie dwutygodniowe rekolekcje, to wspaniały czas dla rodziny, która jest ze sobą każdego dnia i co najważniejsze, ma dla siebie czas ;) Codzienne wyjazdy, zwiedzanie i modlitwa w Białostockich świątyniach, poznawanie tamtejszego Kościoła, kroczenie po śladach błogosławionych, którzy żyli i pracowali na tamtej ziemi, jak chociażby bł. Michała Sopoćki, czy bł. Bolesławy Lament, oraz możliwość spotkania się ze świadkami ich życia i świętości, uświadomiła nam jeszcze bardziej, że my także jesteśmy powołani do świętości, że świętość jest dla każdego. Dla mnie osobiście największym szczęściem, była możliwość nawiedzenia Sanktuarium Cudu Eucharystycznego w Sokółce, miejsca, gdzie Najświętsza Hostia przemieniła się we fragment Serce Pana Jezusa w stanie Agoni....

Nie da się opisać tego, jak bardzo przeżyłam chwilę tam spędzone.

Pan Jezus Jest na każdej Mszy Świętej, a obecność Tego niezwykłego Cudu, w tamtym miejscu, jeszcze bardziej uświadamia Tą wielką Prawdę, wątpiącemu światu. Dziękuję Bogu, za to doświadczenie obecności żywego Chrystusa, które było mi dane tam przeżyć.

Byliśmy również w Wilnie, u Matki Bożej Miłosierdzia, Która w Ostrej Świeci Bramie... W miejscu, które jest dla nas Polaków tak bliskie, choć zabrane nam... Wilno to miejsce pięknej architektury i bogatej historii, gdzie znajduje się również pierwszy obraz Jezusa Miłosiernego, namalowany według objawień św. siostry Faustyny. Możliwość zobaczenia tego obrazu, była wielką łaską...

Podczas rekolekcji był czas na modlitwę i wspólne przebywanie ze sobą, rozmowy, zabawy, oraz obowiązkowe pogaduchy przy kawce i placku (dla niektórych cieście ;) Szczególną chwilą, była adoracja Najświętszego Sakramentu z małżonkiem, oraz tzw. „godzina odpowiedzialności” podczas której mogliśmy wysłuchać pięknych i bardzo poruszających świadectw osób, które są w krucjacie wyzwolenia człowieka, osób, które z miłości do bliźniego, podjęli to piękne dzieło, za tych wszystkich, którzy sami nie potrafią sobie  poradzić ze swoimi słabościami, nałogami, zniewoleniami. Dzięki właśnie takim świadectwom, które uświadamiały nam, jak wielkim złem jest nadużywanie alkoholu, jak dużo cierpienia i zniszczenia, a niejednokrotnie także i śmierci czy to duchowej, czy fizycznej niesie ze sobą ten nałóg, jak wiele małżeństw, dzieci, całych rodzin cierpi z tego powodu, podjęliśmy z mężem decyzję, o wstąpieniu do krucjaty wyzwolenia człowieka, podpisując deklarację członkowską.

I muszę przyznać, że była to jedna z najpiękniejszych decyzji i chwil, które przeżyliśmy wspólnie na Oazie...

Dla mnie osobiście KWC daje na co dzień, wielką radość i wyzwala także i mnie z moich osobistych lęków i słabości.

Dziękuję Ci Panie Jezu za to Dzieło i możliwość wstąpienia do niego.

Dziękuję CI, za piękny czas rekolekcji...

                                                                              Izabela