Drukuj
Odsłony: 812

Jesteśmy młodym małżeństwem po ślubie 9 miesięcy, a w Domowym Kościele od 4 miesięcy. Przeżyte przez nas rekolekcje w Wiśniowej były pierwszymi odkąd jesteśmy w Ruchu Światło Życie. Na pierwszym spotkaniu z parą pilotującą nasz krąg, zaproponowano nam udział w rekolekcjach dla lepszego wejścia w Ruch. Dzisiaj wiemy, że była to najlepsza decyzja. Jak najszybciej postanowiliśmy poszukać terminu i zapisać się na Oazę,

może trochę też z podejściem takim, żeby je zaliczyć, może nawet odbębnić. Dziś już wiemy, że nie na darmo rekolekcje te mają charakter przeżyciowy. Oczywiście usłyszeliśmy tam wiele wartościowych treści, ale najważniejsze mimo wszytko było dla nas przeżycie.

Na rekolekcjach dotknęły nas szczególnie trzy kwestie: pierwszy w naszym małżeństwie dialog małżeński, pierwsza nocna Adoracja sam na sam z Jezusem i współmałżonkiem, oraz modlitwa małżonków.

Zaczynając od początku.

Wyjazd na rekolekcje wydawał się być już od dawna ustalony i zaplanowany. Jednak wraz ze zbliżającym się terminem, pojawiały się różne niespodziewane trudności, które się nawarstwiały. Mnóstwo niepotrzebnych nerwów, czy zdążymy na czas, czy zdążymy załatwić wszystkie sprawy w domu. Jak to często jest w pośpiechu, nie obyło się bez zbitej pokrywki, czy poparzenia dłoni. Gdy wsiedliśmy do samochodu, wydawało się, że już wszytko załatwione, teraz tylko rekolekcje. Jednak zły nie dawał za wygraną, bo okazało się, że jednak musieliśmy wrócić do domu, żeby naprawić usterkę, która akurat musiała pojawić się teraz. Na szczęście, dzięki Bogu to już była ostatnia trudność, teraz mogliśmy już całym sercem wejść w czas oazy.

Dialog. Do tej pory trochę ociągaliśmy się z przeprowadzeniem dialogu, bo jest późno, bo jesteśmy zmęczeni, bo jutro trzeba wstawać, bo zaraz przyjdą goście, zawsze coś. Postanowiliśmy, że na 100 procent zasiądziemy do niego podczas rekolekcji, nie wiedzieliśmy czy będziecie on przewidziany w programie czy nie. Pewnie gdyby nie było go w programie to znając nas i na rekolekcjach byśmy się  z nim ociągali. W programie nie było dla niego przewidziane zbyt dużo czasu, ale był to impuls do tego, żeby do niego wrócić później i faktycznie tak zarobiliśmy. Jesteśmy ze sobą dosyć krótko, ale dialog pokazał nam ile zdążyło się nawarstwić i nazbierać w nas spraw niezałatwionych, niewyjaśnionych, które gdzieś nas gryzły i uwierały. Było to dla nas bardzo uwalniające, a wręcz uzdrawiające doświadczenie, wypowiedzenie tego co nas boli, w sposób nie raniący drugiej osoby a wręcz przeciwnie.

Adoracja nocna. W życiu mieliśmy okazje już wiele razy być na Adoracji, czy to osobno czy wspólnie. Jednak w takiej formie była to dla nas nowość. W nocy jak to w nocy, rozbudzony człowiek jest poddenerwowany faktem, że musi wstać, więc była to już pierwsza próba z jaką przyszło nam się zmierzyć. Kolejne wątpliwości to co my właściwe będziemy tam robić, może weźmiemy różaniec i odmówimy koronkę, a może weźmy to co zapisaliśmy na dialogu i tak właśnie zrobiliśmy. Najpierw kilka słów do Jezusa od każdego z nas, a potem podziękowanie Bogu za dobre cechy współmałżonka, prawie pochwalenie się Bogu swoim współmałżonkiem. Nim się obejrzeliśmy została nam 1 minuta do końca. Czas minął bardzo szybko, a mógłby jeszcze trwać.

Modlitwa małżonków. Kolejna Adoracja, ale jak się okazało nie taka znowu kolejna. Modlitwa prowadzona z muzyką w tle, ciepły nastrój, który miał być wstępem do kolejnego przeżycia. Pierwszy raz miałem okazję publicznie wypowiedzieć, za co dziękuję mojej żonie, albo bardziej za co dziękuję Bogu w mojej żonie. Myślę, że powiedzenie tego publicznie było dla nas największym wyzwaniem, a na pewno dla mnie, jako mężczyzny, który nie lubi za bardzo uzewnętrzniać swoich uczuć, a głos się nie raz łamał. Przeproszenie, ale już na ucho, za coś co może długo w nas siedziało i do czego z trudnością było nam się przyznać. Poproszenie w sprawach, które najbardziej dotyczą nas i naszej rodziny. Zaproponowana forma modlitwy małżonków z pewnością do nas przemówiła, nas raczkujących we wspólnej modlitwie małżonków. Doświadczanie takiej modlitwy pokazało nam jak może ona wyglądać, że nie zawsze musi być rutynowa i oschła.

Czas rekolekcji był dla nas Bożym czasem, kiedy mogliśmy wyjść z pustyni życia codziennego i wejść na chwilę wytchnienia do oazy, pełnej Bożej łaski. Czas uzdrawiający nie zagojone rany, który pokazał że nawet w młodym małżeństwie mogą się pojawić, albo może właśnie szczególnie w młodym małżeństwie, kiedy dopiero się docieramy. Czas wartościowy i według nas ważny właśnie na początku drogi w Ruchu, pokazujący w syntetyczny sposób całą ideę Domowego Kościoła, pozwalający świadomiej i głębiej wejść w niego całym sercem. Bo jak czegoś  nie przeżyjesz, to się nie przekonasz.

Chwała Panu