Droga krzyżowa na Kalatówkach

W sobotę, 27 września 2008 roku przeżywaliśmy kolejną (17 już) Drogę Krzyżową na Kalatówkach. Licznie przybyły na nią rodziny, małżeństwa, młodzież i dzieci z rejonu Podhala oraz z Krakowa.

Cieszył fakt, że oprócz sympatyków pojawiły się na niej zupełnie „nowe twarze”. To małżeństwa z Czerwiennego i Zębu, które utworzyły nowy krąg w naszym rejonie i zaczynają swoją formację pod kierunkiem ojca Sebastiana z Bachledówki oraz pary pilotującej, Marysi i Tomka Zielińskich.

To pierwsze na Kalatówkach wspólne spotkanie w tym roku uświetniła obecność moderatora diecezjalnego, księdza Wojciecha Warzechy oraz pary diecezjalnej - Hani i Zbyszka Stawowiaków. W tak zawiązanej wspólnocie mogliśmy przeżywać kolejne stacje Drogi Krzyżowej, a słuchając pięknych rozważań przygotowanych przez kręgi z Łopusznej i Nowego Targu mieliśmy również okazję zastanowić się nad głębią słów tworzących hasło roku „Czyńcie uczniów”.

Ukoronowaniem wspólnego pielgrzymowania była Eucharystia w kościółku Braci Albertynów na Kalatówkach. Doświadczyliśmy tam kolejny raz serdecznej gościnności braci. W atmosferze radości zakończyliśmy nasze świętowanie wspólną agapą.

Za modlitwę i za wszystkich uczestników naszego spotkania - CHWAŁA PANU!

Iwona i Mirek Spera

 



 

Stacja I – Pan Jezus na śmierć skazany

Panie Jezu, udzieliłeś nam wielu darów. Pozwoliłeś przyjść na świat w rodzinach katolickich, przyjęliśmy Sakrament Chrztu Świętego, Sakrament Bierzmowania. Jesteśmy uczestnikami Ofiary Eucharystycznej. Zaplanowałeś dla nas życie w małżeństwie, w rodzinie. Powinno być ono ciągłym skazywaniem na śmierć egoizmu i pychy, rezygnacją z własnego "ja", obumieraniem dla drugich po to, by ziarno rzucone w glebę mogło wydać plon obfity. Nam rodzicom przekazana została wielka odpowiedzialność za wychowanie dzieci, za tworzenie prawidłowych relacji małżeńskich. Jesteśmy również odpowiedzialni za tych, których spotykamy na co dzień. Jak mamy "czynić ich Twoimi uczniami" Panie? Jak postępować, aby owoce naszego pielgrzymowania były miłe Tobie? Proszę cię spraw, aby przykład naszego życia nie stał się dla nikogo przyczyną zgorszenia, przyczyną skazania drugiego człowieka na śmierć duchową i odejścia od Ciebie. Weź nasze pragnienia, plany, zamiary. Niech nasze decyzje będą zgodne z tym, czego Ty chcesz. Abyśmy nie kierowali się chorymi ambicjami w stosunku do bliźnich, ale abyśmy szukali dróg Twoich dla nich i dla siebie. Boże, dopomóż byśmy stale mieli świadomość, że nie żyjemy dla siebie lecz dla Ciebie i mamy szukać Twoich Dróg dla tych, których nam dałeś.

Stacja II – Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
Nasze życie stanowi pasmo wielu sukcesów i porażek, wzlotów i upadków. Nasze plany, zamiary, nadzieje nie zawsze układają się po naszej myśli. Często czujemy się zawiedzeni, sfrustrowani, nawet rozgoryczeni. Skupiamy nasze wysiłki nie na tym, co Boże, lecz na tym co ludzkie. Narzekamy, czekamy na zmiany. To przywiązanie do "Świata" przeszkadza nam w realizacji naszego powołania. Nie dostrzegamy potrzeb innych, widzimy tylko własne słabości. Tymczasem Pan Jezus do swej służby powołuje ludzi słabych, ułomnych charakterem, takich, których wielkość i siła nie tkwią w nich samych lecz w Bogu. Bogu podoba się moja słabość, jeśli mu ją pokażę. Moje niepowodzenie, jeśli jest z nim przeżywane. Nawet dzień, który po ludzku powinien być spisany na straty, w Bogu znajdzie swój sens. Tak więc nadajemy się do służby Pana! Do czynienia uczniów dla Niego! On uzdolni nas do tego zadania, jeśli z Nim - codziennie z nową gorliwością i żarliwością - weźmiemy na ramiona krzyż naszych słabości i niedoskonałości. Nie skupiajmy uwagi na sobie, aby wyjść do ludzi lecz na Bogu, który stale na nowo dźwiga swój krzyż. Wyraźmy zgodę na zwyczajność i prostotę naszego losu. Niech poprzez nas działa w innych Bóg! Tymczasem Jezus bierze na ramiona swój krzyż i pokazuje, że z nim wszystko jest możliwe.

Stacja III - Pan Jezus upada pierwszy raz pod krzyżem
Upadek. A miało być inaczej. Nie byłem przygotowany na taki bieg wydarzeń. Jak z nimi porozmawiać? Jak oczyścić się z zarzutów, jak zebrać argumenty, by pokazać, jaka jest prawda? Tylko, czy to ma sens? Na wszystko jest za późno. Zbyt wiele czasu upłynęło od tamtych wydarzeń. Zresztą, czy znajdzie się ktoś chętny do wysłuchania i zrozumienia moich skarg? A jeśli takich upadków wynikających; z braku dialogu i zrozumienia, z sytuacji, której już nie ma sensu wyjaśniać, będzie więcej? Co wtedy? Moja bezsilność jest głupstwem i zgorszeniem dla opinii publicznej. Jak długo mam znosić urągania i pomówienia? Panie Jezu, w Twoim upadku nie było buntu, chociaż ciężar krzyża przygniótł Cię do ziemi. Umiłowany mój Mistrzu! Weź każdą trudną sytuację na swoje ramiona i, chociaż często nie widzę sensu w jej przeżywaniu, niech niosę ją razem z Tobą. Niech trud podejmowanych przeze mnie na co dzień obowiązków i decyzji oczyszcza mnie dla Ciebie! Spraw, Panie Miłosierny, by moje upadki i sposób ich przeżywania były świadectwem wielkiej ufności i zawierzenia a nie rozpaczy! Jestem przecież Twoim uczniem i mam czynić uczniów dla Ciebie! Prosimy, aby nasze rodziny, szczególnie w chwilach doświadczeń, pokładały wielką ufność w Miłosierdziu Bożym.

Stacja IV – Pan Jezus spotyka Matkę Bolesną
Na drodze wiodącej do okrutnej śmierci krzyżowej stała Matka. Towarzyszyła Synowi. Widziała Jego boleść i zmaganie się z krzyżem. Wierna, kochająca bez względu na wszystko Matka! Ona stale stoi przy mnie. Czeka, aż Ją dostrzegę i zwrócę na Nią mój wzrok. Zawsze gotowa wstawiać się za mną, przedstawiać moje prośby i zmartwienia Swojemu Synowi. Czy w krzyżu mojej codzienności pamiętam o niej? Czy uczę innych miłości do Niej? Czy zwracam się do Niej jak do czułej Matki gotowej prowadzić mnie do Syna? "Czynić uczniów" - to samemu spotykać się z Matką, to pokazywać innym Jej Macierzyńską Miłość, to zawierzyć Jej Niepokalanemu, Przeszytemu mieczem boleści Sercu, to mieć świadomość, że zna mój ból, moją rozpacz, bo sama współcierpiała, to rozmawiać z Nią o swoich radościach. Matka czeka na każdego z nas, pragnie otoczyć nas swoją miłością. Stale na nowo wskazuje, że w naszym życiu najważniejszy powinien być Bóg.

Stacja V - Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi
Jezu przyjąłeś pomoc. Dozwalasz, aby Szymon obdarował Ciebie swoim czasem, pomocą, życzliwością. W rodzinie każdy jest Jezusem i każdy jest Szymonem. Każdy niesie krzyż i czeka na pomoc, i każdy ma możliwość usłużyć drugiemu: małżonkowie sobie nawzajem, rodzice dzieciom, dzieci rodzicom, dziadkom. Jezu uczyń i mnie, swoim Szymonem. Przemień moją duszę, by stała się chętną ku pomocy i czuła na potrzeby bliźnich.

Stacja VI - Weronika ociera twarz Jezusowi
"Szukam, o Panie, Twojego oblicza; swego oblicza nie zakrywaj przede mną" (Ps 27, 8-9). Weronika - według tradycji greckiej Berenike - uosabia to gorące pragnienie, wspólne wszystkim pobożnym ludziom Starego Testamentu, pragnienie wszystkich ludzi wierzących, by ujrzeć oblicze Boże. Tym niemniej, na Drodze Krzyżowej Jezusa, początkowo nie czyni ona nic ponad posługę kobiecej dobroci: ofiaruje Jezusowi chustę. Nie liczy się z brutalnością żołnierzy, nie obezwładnia jej też strach uczniów. Jest obrazem dobrej kobiety, która pośród niepokoju i zaćmienia serc zachowuje odwagę bycia dobrym, nie pozwala by jej serce się przyćmiło. "Błogosławieni czystego serca - powiedział Pan w Kazaniu na Górze - albowiem oni Boga oglądać będą" (Mt 5, 8). Początkowo Weronika widzi jedynie umęczone i naznaczone bólem oblicze. Uczynek miłości wyciska jednak w jej sercu prawdziwy obraz Jezusa: w Obliczu ludzkim, pełnym krwi i ran, dostrzega Oblicze Boga i jego dobroci, która jest z nami nawet w największym bólu. Weronika niejako przejrzała, stanęła ponad zewnętrzną otoką i zobaczyła duchowe wnętrze. Prawość serca pomogła jej wyświadczyć cierpiącemu Jezusowi ludzki gest, ale dzięki temu zobaczyła więcej - Oblicze swego Nauczyciela i stała się uczniem. Panie, daj nam niepokój serca, które szuka Twego oblicza. Chroń nas od zaćmienia serca, które widzi jedynie zewnętrzną stronę rzeczy. Obdarz nas szczerością i czystością, dzięki którym jesteśmy w stanie dostrzec Twoją obecność w świecie. Gdy nie stać nas na pełnienie wielkich czynów, daj nam odwagę pokornej dobroci. Wyryj swe oblicze w naszych sercach, tak byśmy mogli Cię spotkać i Twój obraz ukazać światu. Byśmy mogli widzieć w Tobie Nauczyciela i być Twoimi uczniami, a poprzez nasze życie byśmy Tobie nowych czynili uczniów.

Stacja VII - Pan Jezus upada pod krzyżem po raz drugi
Jezu upadłeś... Nikt Cię nie popchnął. Upadłeś jak ścięte drzewo i leżysz bezradnie... Ale po chwili kolejny raz, podnosisz się. Jak wiele jest cierpień w rodzinach upadających pod ciężarem grzechu pijaństwa. Kłótnie, rozbite małżeństwa, cierpienie dzieci w rodzinach, w których ktoś się upija. Wielkie jest też cierpienie niejednego alkoholika, który nie może sobie poradzić z nałogiem. Nie mogę stracić wiary w człowieka, bo jestem uczniem Tego, który podniósł się z upadku. Jezu wspieraj wszystkich, którzy walczą o trzeźwość swoją i innych. Daj wytrwałość i gorliwość wszystkim apostołom trzeźwości.

Stacja VIII - Pan Jezus spotyka płaczące niewiasty
„A szło za nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: Córki Jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi”
Płakać nad dziećmi. Iluż rodzicom przypadło to w udziale? Te łzy matek nad dziećmi – to są łzy wzruszające Jezusowe Serce. To łzy uświęcające, otwierające niebo, łzy gaszące płomienie piekła. To są łzy z krzyżowej drogi. Błogosławione niech będą wszystkie łzy i ręce matek wzniesione do modlitwy. Ileż łask one wyprosiły! Nie każdy z nas wie, ile darów Bożych otrzymał poprzez wzniesione do modlitwy ręce swej matki, która może płakała nad dzieckiem, ale nigdy nie zwątpiła, bo umiłowała miłością, która wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma i nigdy nie ustaje. Boże, dzięki Ci składam za wzniesione do modlitwy ręce mej Matki! Boże, ręce wznoszę w modlitwie za moje Dzieci, by stały się Twoimi uczniami!

Stacja IX – Trzeci upadek Pana Jezusa pod krzyżem
Błogosławiona Katarzyna Emmerich w swej wizji męki pańskiej opisuje to zdarzenie tak: „(...) ruszono dalej uciążliwą i kręta drogą a Jezus z trudnością wstępował pod górę, uginając się pod brzemieniem krzyża i pod razami zbirów. W pewnej chwili na jednym z zakrętów upadł (...). Kaci bijąc okrutniej niż do tej pory, zmusili Go do powstania i pędzili bez wytchnienia aż na szczyt, aż na miejsce stracenia, gdzie Jezus bez wytchnienia upadł z krzyżem na ziemię (...)”. Oto upada Jezus pod brzemieniem krzyża ale i pod brzemieniem grzechów całej ludzkości. Jak pisze Izajasz „wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas obrócił się ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich”. Ten który nie znał grzechu, poznał na drodze krzyżowej jakim cierpieniem jest grzech. Chryste, upadający trzeci raz pod krzyżem błagamy Cię o łaskę żalu za grzechy, o łaskę zbawczego bólu sumienia. I dziękujemy za otuchę jaką nam dajesz mówiąc do świętej siostry Faustyny: „rozważaj często cierpienie Moje, które dla ciebie poniosłem, a nic ci się wielkim nie wyda, co ty cierpisz dla Mnie”.

Stacja X - Pan Jezus z szat obnażony
Zbawicielu drogi, publicznie obnażony i zawstydzony, wycierpiałeś za nas niewypowiedzianą wprost hańbę. Pozwól nam zrozumieć, że aby wejść w relację miłości dojrzałej, bezinteresownej i czystej z inną osobą, potrzebujemy Twojej łaski, czyli daru darmo nam danego. Dzięki twojej łasce Boże, jesteśmy zdolni do rezygnacji z egoizmu i pożądania. Nasza małżeńska miłość zdobywa nowe światło, nowe motywy i bodźce, aby się rozwijać. Z łaską Bożą jesteśmy w stanie opanować nasze pragnienia, myśli i czyny i afirmować naszą seksualność – czyniąc z niej środek ku prawdziwej miłości osoby. Panie naucz nas na nowo odkrywać, że czystość jest wyzwaniem i wartością, która przemienia i umacnia naszą małżeńską miłość i nasze rodziny. Uzdalniaj nas do takiej miłości, jaką obdarzyłeś nas umierając za nas na krzyżu, gdyśmy jeszcze byli grzesznikami. Wspieraj nas Panie, abyśmy świadczyli z mocą, że człowiek we współczesnym świecie może być szczęśliwy, że może w sakramentalnym małżeństwie, w rodzinie realizować się w pełni ku świętości życia.

Stacja XI - Pan Jezus przybity do krzyża
Panie Jezu! Podczas okrutnego ukrzyżowania obezwładniono Twoje błogosławiące i cuda czyniące ręce. Nogi przybito do krzyża, aby nie śpieszyły z pomocą człowiekowi. Ten, który zawsze czynił dobrze, w tej chwili nie może błogosławić, nauczać, uzdrawiać. Nie mogąc działać modli się za innych, za oprawców, rozmawia z Bogiem - Ojcem. Bóg jest miłością. Potrafi tylko kochać. Wszystkich jednakowo. Wszystkim czyni dobrze. Tak trudno błogosławić, gdy nam złorzeczą, uśmiechać się, gdy nas prześladują, kochać, gdy nas nienawidzą. A jednak nie można dać się złu zwyciężyć, lecz zło należy dobrem zwyciężyć.

Stacja XII - Pan Jezus umiera na krzyżu.
Żołnierze ponieśli Mój Krzyż i wstawili Go do ziemi. Patrzyłem na tłumy z miejsca, na którym się znajdowałem. Niewiele widząc Moimi nabrzmiałymi Oczami, obserwowałem ludzi. Nie widziałem żadnego przyjaciela, lecz tylko tych, którzy wyśmiewali się ze Mnie. Nie było tam nikogo, aby Mnie pocieszyć: "Boże Mój! Czemuś Mnie opuścił?" Opuszczony przez wszystkich, którzy Mnie kochali... Mój wzrok spoczął na MATCE. Patrzyłem na Nią i Nasze Serca mówiły: "Daję Ci Moje dzieci umiłowane, aby stały się również Twymi dziećmi. Będziesz ich Matką." Jezus cierpi przez 3 godziny. Pod krzyżem stoi Jego Matka i najbardziej umiłowany przyjaciel. "Oto Syn Twój"- mówi do Niej. "I oto matka Twoja" - do Jana. Krzyczałem z Mojego Krzyża. To był Mój ostatni wielki okrzyk, który wydałem, kiedy byłem jeszcze w ciele. Okrzyk napełniony cierpieniem, bólem, goryczą, pochodzący z głębokości Mojej Duszy, przeszywający wysokości Niebos. On wstrząsnął fundamentami ziemi i rozdarł na dwoje serca tych, którzy Mnie kochali, tak jak rozdarł zasłonę Świątyni. On wzbudził sługi oddane, gotowe pójść za Mną. Gotowe słuchać Mego Słowa. Czy i ja słucham jak uczeń Jezusa? Czy słucham z miłością SŁOWA BOŻEGO? Czy zatrzymuję to, co otrzymałem od NIEGO dla siebie tylko? Powinienem prawdziwie słuchać, ale też głosić... Czy wystarczy mi odwagi, wiary, ufności, aby być UCZNIEM; by iść i głosić? SWOIM ŻYCIEM, SWOJĄ POSTAWĄ, SŁOWEM??? By iść tam, gdzie stopy mego MISTRZA iść już nie mogą? By obejmować tych, których ON pragnie objąć, czyli być Jego rękoma? By być Jego ustami, które z bólu zamarły na KRZYŻU? Czy chcę głosić Dobrą Nowinę o Zbawieniu, które przyszło przez KRZYŻ? PÓJDŹ ZA MNĄ!

Stacja XIII - Pan Jezus zdjęty z krzyża

Stacja XIV - Pan Jezus złożony do grobu
Panie Jezu złożony do grobu, stajemy razem z Tobą, aby także na tym etapie Twej ziemskiej wędrówki zaczerpnąć od Ciebie naukę. Co Ty chcesz nam powiedzieć kiedy Twoje ciało jest już martwe i po ludzku sądząc nie możesz już nic zdziałać, nie możesz już nic powiedzieć, nie możesz uczynić już żadnego znaku, nie możesz nawet pocieszyć, przytulić tych, których kochałeś i którzy pozostali ci wierni do końca. Po ludzku już wszystko przegrane, ale według Twej Boskiej ekonomii jest zupełnie inaczej. Przychodzą w tej chwili na myśl słowa przypowieści dotyczące królestwa Bożego, które porównywałeś do ziarna, które musi obumrzeć, aby mogło wydać plon. Ty, Panie Jezu, jesteś w tej chwili w sposób szczególny tym ziarnem, które dosłownie wkładane jest w ziemię, aby najpierw obumarłszy mogło zaowocować życiem wiecznym, życiem w pełni Twej Boskiej chwały, do której powołujesz każdego z nas, którzyśmy zostali ochrzczeni, a tym samym powołani również do tego, abyśmy z Tobą obumarłszy mieli udział w Twoim zmartwychwstaniu. Jako małżonkowie i rodzice chrześcijańscy, w życiu codziennym często doświadczamy takich sytuacji granicznych, gdzie nie widzimy już po ludzku ani wyjścia z sytuacji, ani sensu działania. Niechaj w tych momentach przyjdzie nam z pomocą Twoja łaska, która natchnie nas nadzieją i motywuje by kochać mimo wszystko, by być wiernym Tobie, a zarazem swemu małżeńskiemu i rodzicielskiemu powołaniu opierając się na Twojej łasce. Wówczas dopiero wypełnimy wolę Twojego Ojca w Niebie, który pragnie abyśmy na spotkanie z Nim udoskonalili się w miłości.