„Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim (…) gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny”.
Wszystko wskazywało na to, że nie pojedziemy na rekolekcje OR II st. w Wiśniowej.

Były one kolejną łaską otrzymaną od Pana Boga, dla którego (przekonaliśmy się po raz kolejny) nie ma rzeczy niemożliwych. Pragniemy powtórzyć za psalmistą następujące słowa Psalmu 37: „Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On sam będzie działał...”.
Rozważając w kręgach biblijnych Księgę Wyjścia, ubogacaliśmy się świadectwem wiary naszych braci i sióstr. Po raz kolejny dotarła do nas prawda św. Pawła zawarta w słowach : „Bardziej trzeba słuchać Boga niż ludzi”. Sam Pan Bóg zapewnił nas w jakże pokrzepiających słowach z Księgi Wyjścia: „Jeśli pilnie będziecie słuchać głosu mego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością...” (Wj 19,5).  
Słuchać głosu Pana i chodzić Jego drogami!-  jakże trudne to się często okazuje,to sami wiemy! Jednak my, którzy przyjęliśmy Jezusa Chrystusa za naszego Pana i Zbawiciela, pragniemy być narzędziami w Jego rękach, aby wszystko czynić na większą chwałę Bożą. „Trwajcie we Mnie, a Ja w was będę trwać” (J 15,4) – te słowa poznania Pan skierował do nas kilkakrotnie w czasie rekolekcji.
Zdaliśmy sobie sprawę z tego, że nasz egoizm i pycha oraz brak pokory zamykają nasze serca na Boże działanie. Tak jak to było z Izraelitami, którzy często wątpili w obecność Boga wśród nich.
Tak, jak Pan Bóg wyprowadził Izraelitów z niewoli egipskiej, tak też nas może wyprowadzić z naszych niewoli, wszelkich lęków, niepokojów i ograniczeń. Jednak jest to możliwe tylko wtedy, gdy Mu bezgranicznie zaufamy i damy się poprowadzić.
Pan Jezus szczególnie dotykał naszych serc i przemieniał je w czasie codziennych adoracji Najświętszego Sakramentu.  Pamiętając o obietnicy Jezusa: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11, 28), to właśnie przed Najświętszym Sakramentem odzyskiwaliśmy pokój w naszych sercach i wciąż na nowo zawierzaliśmy Mu nasze życie.
W czasie Drogi Krzyżowej, którą przeżywaliśmy w strugach deszczu, prosiliśmy Jezusa, abyśmy potrafili dostrzegać Go w każdym człowieku, którego On postawi na naszej drodze.
Cytując słowa papieża Franciszka: „Zgódź się więc, aby zmartwychwstały Jezus wszedł w twoje życie, przyjmij Go jak przyjaciela, z ufnością: On jest życiem! (…) Jeśli zdaje ci się, że trudno z Nim iść, nie lękaj się, powierz się Jemu, bądź pewien, że On jest blisko ciebie, jest z tobą i obdarzy cię pokojem, którego szukasz i siłą, by żyć tak, jak On chce”.
Za ten błogosławiony czas rekolekcji chwała Panu!!

Basia i Jacek Rdzankowie


Alleluja!
 
Jesteśmy małżeństwem z czteroletnim stażem. Bóg pobłogosławił nas dwójką wspaniałych dzieciaków.
Czas rekolekcji był dla nas czasem szczególnego przebywania blisko Pana.
Czas wzrostu życia duchowego, ale również czas odpoczynku dla ciała i umysłu.
Świetna organizacja rekolekcji pozwoliła nam na swobodne przeżywanie konferencji, adoracji, spotkań w kręgu, ponieważ dzieci mogły zostać z diakonią wychowawczą.
 
Znaczącym momentem była dla nas codzienna adoracja Najświętszego Sakramentu, a szczególnie wyjątkowa adoracja małżonków - sam na sam z Jezusem.
Był to dla mnie czas wyjątkowy, kiedy Jezus dotknął naszej relacji, na nowo z mocą wszedł w nią! Podczas modlitwy ponownie zawierzyliśmy siebie i całą rodzinę Jezusowi, aby On z nami budował. Był to czas szczerej rozmowy z Nim, czas otwarcia na Jezusa a tym samym na siebie nawzajem. Poczułam ożywienie wewnętrzne i ogromną  miłość Boga, która objawia się dla mnie w moim mężu. Pierwszym owocem tego spotkania była radość, która przeniknęła nasze serca i emanowała z nas jak promienie słońca.
Jezus przyszedł i dotykał tych miejsc, które wymagały uzdrowienia. Wlał w nas świeżość i dzięki temu na nowo, z większą głębią, staliśmy się dla siebie bardziej "małżeńscy" ;))
 
Czas rekolekcji pozwalał na wzrost miłości małżeńskiej, ale zarówno Jezus przychodził do każdego z nas osobno w relacji bardzo osobistej.
 
W moim przypadku Jezus przyszedł w sposób namacalny poprzez łzy oczyszczenia. Były dwa momenty, kiedy Jezus obdarzył mnie tę łaską - adoracja Najświętszego Sakramentu oraz podczas oglądania filmu "Wyspa" w momencie egzorcyzmu nad opętaną kobietą. W sposób bardzo namacalny łzy oczyściły mnie z jakiegoś ciężaru, który mnie kneblował.
Kolejnym ważnym momentem był czas, kiedy Jezus pokazał mi jak bardzo mocno działa przez osoby posługujące. Podczas jednej z Eucharystii ogarnęła mnie jakby nawałnica myśli o pracy i sprawach "doczesnych". Burza była tak mocna, że wydawało mi się jakbym został wrzucony w burzliwe morze targany w każdą stronę. W pewnym momencie kapłan powiedział, że będzie błogosławił dzieci, ponieważ dostrzega jakieś złe poruszenie. Nigdy wcześniej tego nie robił na rekolekcjach.
W momencie błogosławieństwa dzieci burza, która mnie ogarnęła nagle ucichła. Nastała cisza i pokój w sercu.
Kiedy po rekolekcjach wróciłem do tych spraw okazało się, że wszystkie zostały pozytywnie rozwiązane.
 
Ważne dla nas było świadectwo wiary i życia innych małżonków, z których doświadczenia życiowego wiele mogliśmy wynieść dla siebie.
 
Chwała Panu!
 
Kasia i Miłosz



Już od dłuższego czasu czuliśmy z mężem potrzebę przeżycia pełnych
(dwutygodniowych) rekolekcji. Narastające problemy dnia codziennego, a
zwłaszcza ostatnie wydarzenia związane z remontem domu i przeprowadzką próbowały nas skłonić do
odroczenia ich na kolejny rok. Na szczęście wiara wzięła górę nad
rozsądkiem tak, że postanowiliśmy zaufać Panu Bogu i zadbać wpierw o
"remont duszy".
Pierwsze dni rekolekcji okazały się trudne, bo myśli
wędrowały od skupienia do rozproszenia. Pomimo tego z każdym dniem odczuwaliśmy
większy pokój ducha i bardziej włączaliśmy się w modlitwę i
przeżywanie liturgii. Niewątpliwą łaską było to iż mogliśmy aktywnie
uczestniczyć we wszystkich punktach dania, co na poprzednich
rekolekcjach zawsze było problematyczne ze względu na przeżywane choroby
i trudności w adaptacji naszego syna.

Na rekolekcje przyjechałam z zamiarem wypracowania większej dyscypliny
wewnętrznej zwłaszcza w zakresie zobowiązań, które przez zabieganie
dnia codziennego często odkładamy na bok.

I o dziwo słowo dyscyplina towarzyszyło mi bardzo często
podczas przeżywania tych właśnie rekolekcji. Słyszałam je przy
rozważaniu Pisma Świętego, kiedy Mojżesz wyprowadzał Izraelitów z Egiptu, podczas Eucharystii przez usta
kapłana, czy też w trakcie Namiotu Spotkania.
Zrozumiałam że przez dobrowolne posłuszeństwo Panu Bogu będę w stanie
wypracować upragnioną dyscyplinę.
Ogromnym owocem tych rekolekcji był dla mnie Sakrament Pojednania.
W moim życiu były grzechy z których się nie spowiadałam, gdyż wcześniej
ich nie widziałam, albo nie chciałam ich widzieć w swoim postępowaniu.
Dlatego mimo iż w pierwszych dniach rekolekcji byłam w spowiedzi, w
Dniu Zmartwychwstania przystąpiłam raz jeszcze, by wyznać Bogu
wszystkie wcześniej niewypowiedziane grzechy.
To właśnie wtedy poczułam - trudno to opisać - jakby sam Pan Jezus był
przy mnie i że On zna mnie najlepiej ze wszystkich.
Widziałam siebie bardzo małą, za to On był Wielki.
Po spowiedzi odbyłam kolejną (podczas tych rekolekcji) ale jeszcze
bardziej szczerą rozmowa z współmałżonkiem. Dzięki tej rozmowie z wielką radością przyjęłam błogosławieństwo w czasie odnowienia przyżeczeń małżeńskich.
Czas rekolekcji był dla mnie czasem rozwoju duchowego i stanięcia w prawdzie wobec Boga, siebie i współmałżonka.
Umocniona czasem tych rekolekcji wierzę że rekolekcje te bedą owocować (w słowie i czynie) nie tylko teraz ale i w przyszłości.
Chwała Panu